niedziela, 19 kwietnia 2009

prom

na 11 mialysmy z Vici fryzjera..
przy mojej fryzurze dziewczyna meczyla sie poltorej godziny.. ze wzgledu na moje geste wlosy (nie ma to jak miec szczescie <-sarkazm)
Vici zajela z 40 min

pozniej wrocilysmy do domu, pomalowalysmy sie, odpoczelsymy chwile, przebralysmy sie.. i byla 4 - czas na zdjecia.
ok 5.15 wyjechalismy zeby zjesc na miescie.
Pojechalismy do orientalnej knajpki Kiku.
Kucharze przygotowuja jedzenie przy stole, co jest ciekawym doswiatczeniem. Przy krewetkach.. podrzuca je i trzeba zlapac w usta ;)


wszystko jest tez smazone i bucha ogniem.
W tej restauracji jedno jest pewne. 
Nikt nie zmarznie!
Jest goraco. Nie wiem jak ci kucharze wytrzymuja w tych wszystkich ciuchach.


Po obiedzie wrocilismy do Valley Falls, zrobilismy ze 2 koleczka main street
i pojechalismy do domu zostawic auto.
Specerkiem przeszlismy sie do Township Hall, gdzie zgromadzonych bylo juz sporo ludzi.
Jedni pozowali, inni robili zdjecia, jeszcze inni sie po prostu gapili..
No w koncu to takie WIELKIE wydarzenie tu.
prom mial sie zaczac o 8.. ale z tymi wszytkimi zdjeciami zeszlo do 8.20

Prom..
dekoracje byly przygotowane przez klase juniorow 
sala wygladala calkiem niezle.
Przy sprzecie stal DJ, byl stol z przekaskami i paczem (obslugiwany przez kilkoro sophmorow), na scenie byly robione zdjecia,ktore mozna bedzie kupic, na sali przy scianach byly poustawiane stoly.
Tematem przewodnim bylo 'miasto noca'.
Prom  trwal do 12.



Vici (Niemka)
Andres (Chilianin)
ja (Polka)

After Prom Party.
Zaczynalo sie o 12.30.
Mielismy czas zeby wpasc do domu i sie przebrac z sukni i garniturow w cos wygodnego.
Przewazaly zolte t-shirty (ktore mozna bylo kupic po promie, a przygotowane zostaly specjalnie na after prom party) i shorty.
Zabawa odbywala sie w szkole na sali gimnastycznej, w lunchroom i w holu.
Odpowiedzialni za nia byli rodzice.

tak jak juz wczesniej pisalam byly te wielkie dmuchane gumowe zabawki, 3 kolowe rowery dwuosobowe, byla gra rock band wyswietlona na wielkim rzutniku i podlaczona do systemu naglosnienia sali.. dodatkowo w holu mozna bylo grac w bingo, trafiac do celu i cos tam wygrac.
W lunchroom bylo jedzenie i jeszcze jakas inna gra na tv.
Do jedzenia byla pizza, popcorn, ciastka, chipsy w paczkach, mini batoniki i cala masa innych 
rzeczy. Bylo tez stoisko z napojami wypeline lodem. Powisili na nim lampe z ultrafioletem wiec wszytko co biale swiecilo :D
to co najbardziej feaked me out byly sztuczne paznokcie. Nie spodziewalam sie ze zalapia. Pierwszy raz jak je zobaczylam az podskoczylam :D
Tak po 2 zaczely sie rozgrywki Dodgeball. Do gry zglosila sie cala masa ludzi.. byla nawet jedna druzyna rodzicow.
Trwalo to do ok 3.15



O 3.30 mielismy spotkanie w band room za sala gimn.
Wszyscy seniorzy dostali po 2 prezenty [jeden mniejszy ($20-$25) a drugi wiekszy ($40-$50)]
Te prezenty to np lodowka (taka mniejsza), hamak (taki na stojaku), poduszki, szafki, tv, jakies inne sprzety domowe jak np mikser, czasem tez cos na kamping, albo jakas elektronika. Byly tez gift certificates.
Te prezenty to tak dlatego ze po wakacjach seniorzy ida na studia (czesc przynajmniej) i beda mieszkac w akademikach i te rzeczy sie przydadza.
No a samo rozdawanie wygladalo tak:
pierwsze losowanie - losowanie numerow i pozniej wg numerow mialo sie 30 sek na wybranie prezentu ze sterty. Po 30 sek kolejna osoba mogla podejsc i zwinac ci sprzed nosa co chciala.
drugie losowanie - jedna z mam losowala imiona i zasada taka sama jak w 1-szym losowaniu.
podchodzilo sie do sterty i wybieralo.
Skonczylo sie to przed 5.
Pozniej mozna bylo pojsc do knajpki 'Simple Simons' i zjesc sniadanie. Stawialo kilkoro rodzicow. Z pomyslem wyszedl ojciec chlopaka, ktory zginal w zeszlym roku w wypadku samochodowym. Prowadzil jego pijany kolega. Koles mial 18 lat. 


to filoetowe to miejsce w ktorym mozna bylo biegac i strzelac z laserowych pistoletow ;D



tor przeszkod 
(gdzies sie chyba przedziurawil bo przed 3 sie zaczelo powietrzes spuszczac w gornej czesci)



Dodgeball



to ta kula z platformami

Pozniej wrocilam z Andresem do domu i ogladajac Twilight zasnelismy.
Vici pojechala do domu, mimo ze planowala spac u mnie, a Dylan pojechal odwiesc JoDonne i nie wiem o kotrej wrocil.
Wiekszosc nie wstala przed 2.

Podsumowujac:
Prom byl kiepski i w sumie tyle kasy co wszyscy nawydawali to kompletna przesada, 
a After Prom byl genialy mimo ze bylismy w 'dresach'.

piątek, 17 kwietnia 2009

a pozatym co u mnie..

 czekam na ten glupi prom.. i sie doczekac nie moge.
 no jaaa.. az mnie skreca..
no i jeszcze Andreasa zobacze.. tego z Chile.. juz sie za nim stesknilam. :D 
moj ulubiony wymieniec z dystryktu :D

 to after prom party.. zapowiada sie genialnie..
 bylam juz na sali gimnastycznej i fajnie jest
 sa taam takie pompowane duze dumchane zabawki
 takie ze sie na nich skacze.. czasem na festynach takie maja..
 jedna to taki tor przeszkod, drugie to jakby budynek, a w srodku sie gra strzelajac pistoletami laserowymi..prawdopodobnie bedzie w grupach jakichs.. tak fajnie.. 
a to trzecie (chyba moje ulubione) to taka jakby.. taki ring
na tym ringu sa 4 poduchy pompowane (jakby platformy) i na nich sie staje.. od gory podwieszona jest wielka kula na linie
 i zabawa polega na zwaleniu z platform przeciwnikow za pomoca kolyszacej sie kuli..
 fajne fajne fajne
oprocz tego sa jeszcze rowery 2 osobowe.. jesli tylko jedna osoba pedaluje to rower jezdzi w kolko. 
i trzeba sie zgrac. jakis wyscig pewnie bedzie
oprocz tego w stolowce jest udekorowana przez Jan i innych rodzicow salka.. jest szafa grajaca (taka stara.. mozna wrzucic cwiercdolarowke i wybrac piosenki), bedzie jedzenie, jest dluga sofa wiec mozna odpoczac.. 
i te dekoracjeeee..
pracowalysmy nad nimi z Jan przez chyba 2-3 tyg.. po kilka godz.. fajnie to wyglad.. moze jutro zrobie jakies zdjecia.. ale to jak bedzie czas.. ;)

no ja mykam.. 

czwartek, 16 kwietnia 2009