niedziela, 3 maja 2009

1-3 maj

W piatek po szkole pojechalam z Jan i Vici do Atchison do domu Andresa po niego, Anne (niemka) i jej siostre, ktora przyjechala ja odwiedzic na 2 tyg. 
Pozniej pojechalismy razem do Kansas City do Gardeny (taka czesc miasta)
do domu Roberta (opiekun) i tam bylismy do rana dnia nastepnego..
bylo jedzenie, muzyka i alkoholu troszke bo to nasze ostatnie spotkanie.
Posiedzielismy dluzej.. tak do 12-1 jakos i pozniej udalo sie polozyc spac. 
Rano musielismy wstac przed 6 bo o 7.15 wyjezdzalismy do hotelu na spotkanie.

Tam dostalismy sniadanie, kawe, musielismy 2 razy sie Rotarianom zaprezentowac.
Raz wejsc i wniesc flagi narodowe, a drugi raz odpowiedziec na pytania zadawane przez Steve'a i innych.
A tak w miedzy czasie to moglismy sie poprostu poukladac pod scianami, poszwedac cos zjesc, pogadac itd... tzw tu 'hang out'
byli jeszcze 'byli wymiency' z Filipin, wymiency przyszloroczni (oni tez mieli kilka ich wlasnych organizacyjnych spotkan)
O 12 mielismy wszyscy (Rotarianie i wszyscy wymiency) wspolne spotkanie/lunch
Siedzielismy przy stolach z Rotarianami (1-2 wymiencowprzy stole) i oni nas pytali o nasza kulture, zwyczaje, odczucia.. my musielismy zapewniac po 300 tys razy jak jest cudownie :D

Pozniej musielismy jechac (Anna, jej siostra, Andres i ja) wiec sie wymknelismy ze spotkania.
Pozegnalismy sie z Ysmaelem, Gwendoline (oni wyjezdzaja wczesniej), Robertem, Stevenem (opiekunowie).. wiec byl to prawdopodobnie ostatni raz kiedy sie widzimy.. bo oni na wycieczke koncowa nie jada
Gwendoline plakala..
No i w koncu ruszylismy w strone Atchison z host tata Andresa
Podrzucilismy Anne i jej siostre do ich domu.. i my tez pojechalismy sie szykowac.

Prysznic, fryzura, makijaz, sukienka..
No chlopcy mieli troche latwiej ;)

Przed 5 pojechalismy porobic zdjecia (w sumie masa ludzi robila nam zdjecia.. nie my) nad rzeke, a pozniej pojechalismy do Kansas City cos zjesc.
Anna i jej siostra pojechaly limuzyna, a ja pojechalam z Andersem, jego kumplem Brandonem i jego przyjaciolka (jego dziewczyna nie mogla isc bo jest freshmentem).

wyjasnim bo padaly pytania:
lo ma 4 lata
freshment -1 kl / 9 grade
sophmor - 2 kl / 10 grade
junior - 3 kl /11 grade
senior - 4 kl /12 grade

Mozna bylo wybrac jak chce sie jechac.
Opcje: limo, wesoly autobus albo wlasnym autem.


My pojechalismy do wloskiej knajpki o nazwie BRAVO i byla tam taka masa przystojnych kelnerow..
Powluczylismy sie tez chwile po okolicy knajpki (mielismy troche czasu wciaz), to w takim jakby.. miasteczku sklepowym bylo.
I zebralismy sie w droge powrotna do Atchison.. na prom.
Ludzie sie bawili w miare dobrze. Muzyka byla glosna, i Dj tez byl niezly.
Zabawa odbywala sie na sali gimnastycznej. Pol sali bylo odgrodzone zeby parkiet nie wygladal na taki wielki i pusty... Wiec bylo pelno :D
Dekoracje tworzyly nocny klimat klubu.

After prom.. w mojej szkole byl lepszy.. ale to moze dlatego ze znalam ludzi i ze bylo nas mniej.
Byly po raz kolejny dmuchane zabawki, gry na ekranie (strzelaniny jakies), byly karty, air hokey, pilkarzyki, dobre jedzenie, i na koniec nagrody dla seniorow i juniorow.

Kolo 4 pojechalismy do domu...
Michel sie ze swoja dziolcha troche sie pobawil, a ja poszlam z Andesem do mijego pokuju...
Mielismy w sumie czekac az Michel odwiezie swoja dziewczyne ok 5.
(w koncu to ktoras z kolei nie przespana noc ;)

Mielsimy w karty pozniej grac (poker czy cos) jak wroci. 
Andres lezal na moim lozku i sprawdzal cos na facebooku na ipodzie, ja zaczelam sie pakowac i ogarniac, bo wiedzialam ze rano mi sie nie bedzie chcialo.
W pewnym momencie patrze.. a moj kumpel spi z twarza na lozku i nogami dyndajacymi z drugiej strony.
Jak juz wszystko poukladalam i nie mialam nic innego do roboty to stwierdzilam ze jestem zbyt zmeczona i ze juz mi sie czekac nie chce.
Wiec rozwinelam sobie spiworek i sie polozylam.
Zasnelam zanim zdazylam wlaczyc mp3
pamietam tylko naciskanie guzika wlaczajacego..
i pozniej: 'blank'.
Obudzilam sie rano.. Glos zza drzwi powiadamial mnie ze moj host tata przyjedzie za ok godzine.
rozwinela sie konwersacja:
-what time is it?
-1
-oh ok..
-can i come in?
-sure
pozniej Andres's host tato odslonil okna za moim pozwoleniem, by mnie rozbudzic.. i zapalil swiatlo..
No i jakas w miedzy czasie zapytal czemu spie na podlodze.
Wtedy zobaczyl Andresa. Zdziwil sie.. Andres tez.
Nie pamietal momentu kiedy zasnal.. Ale byl zatopiony gdzies tam w poscieli i poduszkach.
Pozniej mnie przepraszal, a ja sie smialam.
Jego host tato powiedzial w rozmowie telefonicznej z corka:
-Now her only memories of my home will be that she had to sleep on the floor :D

Zjedlismy jakies sniadanie 
(Dom wydawal sie taki.. pusty. To pewnie dlatego ze jest taki wielki.)
i poogladalismy jakas telenowele po hiszpansku... Moj wybor..
A pozniej zeszlismy  na dol i Andres wlaczyl HP cz1
wkrotce przyjechal moj host tato Gary, wracajacy z jakiegos spotkania/szkoelnia  dla muzykow piszacych piosenki..

W sumie mielismy fajny weekend.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

fajnie fajnie zazdroszcze :P

Anonimowy pisze...

Kiedy wracasz do Polski??

rippticca pisze...

1-2 lipca 2009