dzis.. zakupy, zakupy zakupy i parada.. to tak w skrocie ;p
a tak rozwijajac to.. nie da sie rozwinac xD
gupolem byc
...
.
no dobra..
jakie zakupy?
szkolne.. i troche ciuchowe.. Jane ('mama') kupila mi kilka czarnych koszlek i jeansy..
byla z nami jeszcze Maclane ('siostra')
zjadlysmy lanch w chinskiej knajpie..
Maclane poszla jeszcze do fryzjera przed wyjazdem na wakacje..
po drodze zawiozlysmy chopakom do pracy lunch. komu? Garremu ('tato' pracuje jako lekarz.. mysle ze cos jak laryngolog), Dylanowi ('brat'), i Trentowi (kolejny 'brat'.. nie mieszka z nami.. mieszka kilka domow dalej z zona Amber i dziecmi.. ma dwoch zabawnych synkow Thayera i Graysona)
w domu odpoczynek i obiad..
pozniej parada..
bylo zabawnie.. siedzielismy na trawie przy ulicy razem z cala masa innych ludzi, a ulica jechaly samochody z przyczepami lub bez, motory, wozki, maszyny, traktory, motory i motorki i konie..
ludzie idacy lub jadacy w paradzie rzucali slodycze dzieciom i mlodzierzy siedzacym przy drodze..
reklamowali swoje firmy.. na czele jechal szeryf i policja.. kawalek dalej straz pozarna.. pochod zamykaly panie na koniach poprzebierane za amazonki z roznych epok ;p
calosc trwala pond pol godziny..
pozniej ludzie zebrali sie w miejscu gdzie byly zwierzeta.. konie, krowy, swinie, drob.. i tam odbyla sie jakas aukcja, wystawy ciekawych okazow plonow (np duzy kabaczek czy papryka o ciekawym ksztalcie)
w miedzyczasie mozna bylo kupic cos do zjedzenia i pograc w bingo (obstawia sie jakies liczby, jakas osoba losuje i czyta wylosowane.. gra polega na tym zeby trafic wszystkie)..
ja bylam tam z Dylanem ('brat') i jego znajomymi
(glownie chlopcy.. no coz nic nie poradze.. ale jestem z tego powodu szczesliwa ;p)
poznalam tam wiele osob ale szczerze mowiac nie wiele zapamietalam.. kiedy 30 osob mowi ci 'hi I'm..' (w miejsce kropek stawia sie imie) nie ma szans na zapamietanie..
i standardowe pytanie ktore stawiaja zawsze i wszedzie 'How are you?' z tym ich akcentem..
i kazdy chce mnie poznac.. podszedl do mnie dzis jakis chlopiec i sie przedstawil.. tak sam z siebie.. po prostu wylonil sie z tlumu.. to bylo takie slodkie.. ;p
kolejna rzecz ze oni wszyscy sie tu znaja.. i ze jedza gotowe jedzienie..
a sklepy wygladaja inaczej.. wszedzie sa duze paczki.. mega paczki..
Jane pytala mnie jakie chipsy lubie.. ale ja nie chcialam paczki wiekszej niz nasze mega.. wiec zapytalam o mala paczke.. najpierw sie zdziwila a pozniej jak znalazlysmy przez przypadek pokazala mi nasza normalna duza i powiedziala ze to to.. ledwo powstrzymalam sie zeby sie nie rozesmiac..
i nie znalazlam smietany w sklepie.. twarozek jest gotowy.. nie mozna zrobic sobie samemu..
a mieso jest odrazajaco czerwone.. wszystko wyglada na sztuczne lub modyfikowane gentycznie.. lub jedno i drugie..
a co pija? wode albo napoje typu coca-cola (nazywaja je ogolnie 'soda', ale maja o wiele wiecej rodzajow niz my)..
i dzis jeden z kolegow Dylana zapytal mnie czy w Polsce mamy McDonald.. bylam w szoku..
oni chyba naprawde mysla ze u nas pasa sie mamuty..
ale odebralam to jako zart wiec zaprzestali zadawac glupie pytania..
i nie za badzo podobala im sie moje muzyka (polski rock)
moze dlatego ze nie rozumieja.. zreszta nawet jak bym im wytlumaczyla o czym jest tekst i tak by nie zrozumieli.. inna kultura..
ale co mi sie podoba?
wszyscy sa mili dla wszystkich, usmiechnieci, radosni..
tu sie przyjemnie zyje.. w polsce ludzie sobie skacza do gardel a tu nie.. wszyscy sasedzi sie znaja i sa przyjaciolmi..
to jest fajne xD
mimo ze sa troche zaklamani ;p
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz